sobota, 26 września 2015

Co tam ostatnio się dzieje się...

Sierpień upłynął pod znakiem Terra Mystica. Poszło w sumie 11gier.
Wrzesień jest już miesiącem gier strategicznych. W domu męczę Dawn of the Zeds. Cały czas przegrywam, ale zacząłem do tego podchodzić jak do prawdziwej operacji wojennej i liczę, że w końcu wygram.
Zacząłem uczęszczać na spotkania organizowane pod egidą Muzeum II Wojny Światowej i tam grałem 2 razy w Churchilla: o grze na BGG .
Dla mnie jakieś trochę za ciężkie. Mam ochotę na coś taktycznego!
Na stole leżą jeszcze stare Ardeny, pierwszy raz po jakieś nastu latach. 
ps. podczas zagubienia się na internecie znalazłem grę o pieskach:
Agility: Adopt a dog, own a strategy (2 Players)

piątek, 17 lipca 2015

D-Day at Peleliu...niestety narazie nie posiadam ale...

D- Day at Peleliu w końcu wyszło. Na razie jednak nie mogę dokonać zakupu. Życie...


Są "screen" z gry:





A na stronie wydawcy dostępna jest instrukcja. Wychwyciłem następujące "ciekawostki":

- lądowanie nie jest zabójcze. Nie ma takiej masakry jaka może być na Tarawie. Można stracić najwyżej 1 step;

-wchodzić, w celu rozpoczęcia "walki wręcz" można tylko na pole odkrytego wroga, a nie tak jak w poprzedniej grze na każdego;

- scenariusz Bloody Nose Ridge – ("a month into the campaign, your exhausted Marines must dig out the surviving defenders from their mountain network of fortifications and tunnels") to tylko walka na lądzie, ma sporo własnych zasad, specjalne żetony etc. Bardzo ciekawie wygląda rozbijanie fortyfikacji artylerią. Może to krok w stronę Stalingradu by John Butterfield;

- po naszej stronie walczą wreszcie psy! Pojawiają się w postaci takiego wydarzenia: "Marine war dogs reveal Japanese unit and depth marker closest to a US unit. Your choice if more than one":



 

niedziela, 5 lipca 2015

W stajni pojawiła się nowa gra - Robinson Crusoe: Adventure on the Cursed Island

A więc stałem się posiadaczem nowej gry:
Robinson Crusoe: Adventure on the Cursed Island

Na razie mam za sobą 2 i 1/2 gry. Raz przegrałem, raz wygrałem (o dziwo). Jeśli coś mogę o niej napisać to, że mnie zadziwiła. Spodziewałem się gry przygodowej a otrzymałem "work and placement", chociaż na pewno nie zwyczajny. Najsilniej kojarzy mi się to z Agricolą, ale taką w której może zdechnąć owca, wpaść wilk, spłonąć stodoła, a część ruchów trzeba poświęcić nie na rozwój/ wyżywienie ale na walką z przeciwnościami. Czyli wcale nie źle, ale inaczej niż myślałem. Na marginesie dodam, że śmigałem po nią rowerkiem i wyszło 80 km w dwie strony.


Z zupełnie innej beczki...czytam właśnie nową książkę Sołonina (Czerwiec 1941. Ostateczna diagnoza ). I w związku z tym mam ochotę zagrać w jakąś grę, żeby odtworzyć sobie pogrom jaki spotkał sowietów na początku tej wojny. Np. w tą: Ukraina 1941




niedziela, 17 maja 2015

D Day at Tarawa - raport z bitwy, część II



12.00- 12.30
Japoński patrol z pozycji D 9-10 spowodował unieruchomienie 6 moich jednostek. Strach pomyśleć jakie bym poniósł straty gdyby normalnie otworzyli ogień! Ale za to miałam bardzo ograniczone możliwości atakowania, bo musiałem reorganizować swoje siły.
Pojawia się kolejny bohater.
Marines powoli brną przez wodę
Potem jednak ostrzał z D 9-10 nastąpił i znów dezorganizacja i straty. Jedyne co tu osiągnąłem to zdezorganizowałem jeden bunkier z tej pozycji (tfu, brak mi innego słowa).
I jeszcze do tego dwa nieudane ataki saperów uzbrojonych w miotacze ognia!




13.00- 13.30

Żadnych sukcesów. Japończycy się umacniają, niektóre pozycje wydają się zabetonowane. Udało im się nawet powrócić do opanowanego już wcześniej punktu. Mają też pole ostrzału na plaże, co utrudni pracę inżynierów. Nie jest wesoło!
Żeby się rozpechać musiałem atakować wręcz, nie wszystko się udało, poszły straty.

Jeśli dobrze zrozumiałem instrukcję to zabezpieczyłem 2 (!!!) punkty. Ale gram dalej, bo gram w całe 2 dni. 

14.30- 15.30.

W sektorze "3" walczę wręcz, ostrzeliwuje  z czołgów i dział okrętowych, ale nie posuwam się do przodu. W sektorze "2" Japończycy zajęli  z powrotem zdobytą pozycję, a w "1" udało mi się zagwoździć działa, ale postanowiłem przebijać się stamtąd w stronę "2"
Generalnie sytuacja nie wesoła, straty rosną, na plaży działa tylko jedna jednostka saperów, sztaby nie mogą się rozwinąć.Straszne pozycje D 10 - D9 cały czas się trzymają!




 Trzy godziny przed nocą.

Kolejna runda nie przyniosła rozstrzygnięć. Dwa ataki wręcz nie przyniosły pozytywnych rezultatów, ostrzały także. Stoję w miejscu!

I tu niestety musiałem złożyć grę bo ruszyłem na wyprawę na Bałkany. Tak więc raport pozostanie niepełny...

sobota, 16 maja 2015

D Day at Tarawa - raport z bitwy, część I

9:00



Lądowanie przebiegło naprawdę szczęśliwie. Straty wśród piechoty bardzo małe, wszyscy, oprócz 1 kompani wylądowali na wyspie. W sektorze 3 marines wybili w walce na bagnety obsadę pozycji D 6 i zagwoździli działa. Kilka grup amfibii poniosło straty, ale żadna nie została całkowicie zniszczona.

Podczas walki 2 ostrzały, 3 ataki na bagnety, 3 z tych akcji odniosły skutek, zniszczyłem kolejną baterię artylerii. Wgryzam się.



9.30

Tym razem uległy zniszczeniu 2 pełne jednostki amfibii a 2 kompanie piechoty poniosły straty 1/2 i 3/4 stanu, ale reszta lądowała bezpiecznie.

Ostrzał przeciwnika słaby, ale moje siły nie odniosły sukcesów w swoich atakach, sporo jednostek zbierało się poprzedniej turze.
 
10.00 - 10.30

Sztaby wylądowały ze stratą amfibii, dwie półkompanie czołgów poniosły straty. Dzięki obecności sztabów moje ataki zaczęły być lepiej zorganizowane i dzięki nim odbijam się od plaży. W sektorze 1 ruszyły na mnie czołgi, zostały zaatakowane przez saperów dowodzonych przez Ryana, ale niestety po mimo uszkodzeniu kilku sztuk, nie udało się zniszczyć ich całkowicie.




11.00- 11.30 

Marines walą głową w mur. Ataki nie przynoszą spodziewanych efektów.
Desant dwóch kolejnych batalionów odbył się prawie bez strat ale...z powodu małe ilości amfibii po 3 kompanie z każdego baonu będą musiały iść na wyspę przez wodę. Na lądzie znaleźli się inżynierowie, 3/4 czołgów i trochę piechoty.

Bez dużych strat rozpychamy przyczółek, w strefie 1 Ryan w końcu niszczy oddział czołgów,  a piechota niszczy pozycje ciężkiej artylerii.



Grane było...nadrabianie zaległości.

Coś tam nadrobiłem. Z gier jedno osobowych zagrałem w D Day at the Omaha Beach (wygrałem i to zacnie), D Day at Tarawa (skończyłem przed czasem, trzeba to potraktować jako grę szkoleniową) i w Kircholm 1605. To moje drugie i ostatnie do niej podejście. Zła nie jest ale za dużo przy niej grzebania się i rzucania kostkami.




Z eurogier graliśmy dwa razy w Terra Mistica (raz wygrałem, a raz wręcz przeciwnie) i 1/2 raz w Eufrat i Tygrys ale na razie stwierdzam, że gra mi nie pasuje. Zobaczymy co będzie z nią dalej.

piątek, 1 maja 2015

Dawno mnie tu nie było; Proste gry print and play, oraz lista gier w które muszę zagrać.

1. Tylko, że ostatnio wyjechałem na jakiś czas i nie mogłem grać w gry. W ciągu ostatnich 3  miesięcy udało mi się zagrać tylko w Yatzy:
Czyli w polskiego Generała. A że grałem z Niemcem, który się głośno cieszył i gdy wyrzucił generała (czyli na wszystkich kościach to samo) to krzyczał Yatzy co brzmiało jak natzi i mnie bardzo  śmieszyło.

2. Na kolejne wyjazdy muszę sobie przygotować proste 1- osobowe gry print and play o których opowiada min. Marco Wargamer. To będzie ciekawy eksperyment granie pod namiotem. Np. gry z tej listy:
Gry solo print and play


3. A lista gier, które posiadam i w które muszę zagrać się powiększa:
- nowe właśnie dziś rozpakowane Racławice i Szczekociny 1794
- Kircholm 1605
- D- Day at Omaha i D- Day at Tarawa
- Dawn of the Zed
- Normandia i renesansowa z Vea Victis

Na razie nie będę kupował nic nowego (no chyba, że Trzcianę 1627) ale na zimę z przyjemnością zaopatrzył bym się w Robinsona.